Jak pomogliśmy Natalii?
Będąc nastolatką widziałam siebie jako typową, zakompleksioną szarą myszkę, małego, piegowatego chudzielca bez biustu.
Doskonale wiem jak to jest czuć się gorszym. Dużo czasu mi zajęło by zrozumieć, że moja samoocena ma duży wpływ na to, jak postrzegają mnie inne osoby. Kiedy nastąpił ten przełom zdałam sobie sprawę z tego, że stać mnie na wiele, że mam w sobie wiele talentów i jeżeli czegoś naprawdę chcę, to mogę to osiągnąć. Najważniejsze są zmiany wewnętrzne, ale czasami mam wrażenie, że niektórym osobom potrzebna jest przemiana zewnętrza. I jedno i drugie bardzo pomaga w odkryciu swojego wewnętrznego piękna.
Lepiej późno niż wcale
Myślałam o poddaniu się operacji powiększenia biustu od bardzo dawna i zawsze sobie powtarzałam, że kiedy będę miała taką możliwość to od razu się na to zdecyduję. Uważam, że takie rzeczy należy robić tylko dla siebie i nie sugerować się opinią innych ludzi. Często sobie zadawałam pytanie, czy taka świadoma, dobrowolna ingerencja chirurgiczna we własne ciało to jest dobry pomysł… i tchórzyłam, dlatego tak to się oddalało w czasie. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że skoro myślę o tym przez te wszystkie lata, to pora w końcu to zrobić.
Pewność siebie to podstawa
Jestem przeszczęśliwa i myślę, ze do pewności siebie niczego mi już nie brakuje. Efekt jest naprawdę naturalny. Zależało mi na tym, żeby być bardziej proporcjonalną i cel został osiągnięty.
KLIKNIJ na zdjęcie, jeżeli chcesz powiększyć obraz
Zobacz wideo relację
Link do reszty materiałów na kanale Natavlog